Teksty z płyty BUŁGARSKIE CENTRUM


Każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje

Dzika, dzika młodość, moja wielka niewiadoma
Zostawiłem za sobą las pachnący, mam jałowe nozdrza
Nadeszły tu śmiertelne czasy, do gardeł rusza sfora
I nie ma dziś i nie ma jutro,
Nawet wiatr taki sam jak wczoraj

Każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje
Każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje

Nie jestem tym, który zwątpił
I tchórzem, co się poddał
Nie jestem buntownikiem, choć niewiele mi się tu podoba
Każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje

Dzika, dzika młodość, moja wielka niewiadoma
Zostawiłem za sobą las pachnący, mam jałowe nozdrza
To nie mój krzyk na skrzyżowaniu dziś porusza miasto
To nie mój krzyk, ostatnio krzyczę rzadko

Dotykam wargami ust fujary
Dotykam wargami ust fujary
Dotykam wargami ust fujary
1992



Koszmarów 4 pary

Koszmary, koszmary,
Koszmarów cztery pary
Pierwsza para nim stopnieją śniegi
Pierwej niż przebiśniegi
Z pól popiołów dwa feniksy
Jeźdźcy Apokalipsy
Niedobrą wieść przynoszą
Razem z poranną rosą
Ludziom, co o lepsze proszą

Koszmary, koszmary

Druga para: śmierć i walka -
Suki o pancernych karkach
A na wojnie ze smokiem
Rycerzyki pięknookie
Ukłoniły się nabojom
Już nie potrząsają zbroją
Teraz jako krzyże stoją

Trzecia para: łepetyny wrzące
Gorętsze niż słońc tysiące
Sucha burza i kostucha
Ich czerwony kur się słucha
Piekielny żar posyłają
Pomarańczowym gajom
Ludziom co deszcz błagają

Koszmary, koszmary...

Czwarta para: byk i panna
Ich ślepe sługi w sutannach
Ludzie w twardej skale kuli
Kościół co miał łeb z cebuli
Sługi czary poczynili
Nocą krzyże zamienili
Ludziom co się doń modlili

Koszmary, koszmary
Następne 4 pary
Koszmary, koszmary
Skrzypią już drzwi pieczary....



Bułgarskie Centrum Hujozy

Pewnie nie wiesz ale mam to po komunie
Gawiedziowstręt - źle się czuję w tłumie
Źle się czuję wśród tych co otwarte już drzwi
Chcą wyważyć

Wszyscy śpiewają wszyscy klaszczą w dłonie
Andy Warhol, orzeł w koronie
Mówisz mi kim mam być
W czym najlepiej mi jest do twarzy

Same chujowe słowa
Jak przeżeniony towar
Siedzę w Bułgarskim Centrum...
Centrum Hujozy jest tu

Same chore słowa
Od których puchnie głowa…

Tomasz Wata o końcu świata mówi
Głodne kawałki dla najedzonych żółwi
Ten jego przebiegły żydowski spisek
Ja zmaczam pissem

Poniżej pasa - twa sztuczka nieczysta
To do lisiej pipki z tutejszego Aktivista
Wiadro żółci ma twa wątroba snoba
Że aż zapachniało linczem

Same chujowe słowa

Podziemna scena z lotu ptaka
Fajnie wygląda na plakatach
Za trumną gęsiego w kondukcie po cichu człapią
Baby kulawe

Miał Kozakiewicz na łokciu zgjęcie
Tu prawa Mendla, tam zapałka na zakręcie
Schowaj synku swój biedny środkowy palec
Bo zaraz sobie nim zamieszam kawę

Same chujowe słowa



Wódka

Wybudowali fabryki
Opracowali maszyny
Produkują wódke
Tak, dużo dużo dużo dużo dużo wódki

Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić

Ustawili kominy
Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje
Pracuje i truje

Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić

Jeszcze dymią kominy
Produkują spaliny
Produkują wódkę
Tak, dużo dużo dużo dużo dużo dużo wódki

Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić



Egzystencjalny paw

Świr jest najsilniejszy w bandzie
Zaś Zylu to sterydów król
Trwa bal killerów w MacDonaldzie

Za ścieżką ścieżka
Faluje karczycho
Złoto oblepia cielsko
Grzeją się silniki
Inhalując bielsko białe

Przymulony Bolo nie jest z Mensy
W spodnie ma wpuszczony gruby swetr
Wąs pod nosem się wałęsi
Siebie się zapyta
Zielony z narzekania
Zapieniony zgredźmin
Same głupie pytania
I głupie odpowiedzi
To nieważka i nieliczka – rzecze tak Andrzej Jegliczka

Hej ty który mieszkasz w niebie
Proszę pożycz mi swój grzebień
Przewodniczący Chaos serce ma przebite strzałą
Na koniec tej fanfaronady wyskakuje z mej szuflady
Egzystencjalny paw
Cały rękaw wkładam sobie w usta

Ten krawat mu wychodzi nosem
Ja odczuwam organiczny wstręt
Elegancik się zatacza z papierosem
Tetate z szulerem
Zero się zeruje z zerem
Bankier mego bankiera
Nie jest moim bankierem
A kiedy się zaczyna noc
Karuzeluję się z gwiazdami
Ty pięknie wyciągasz swoją dłoń
Po bukiet kwiatów z bankomatu
Kuku
A tu
Kuku
Trzecia pospolita klęska
Tragicznie oczywista rzecz
Już nie katolicka lecz złodziejska
Z dwóch palców vałka
Jak statystyczny Polak
W narodowym skeczu
Mądry jest po szkodzie
Martwi się po meczu

Wszystkie polskie matki boskie kleją rymy częstochowskie

Hej ty który mieszkasz w niebie
Proszę pożycz mi swój grzebień
Przewodniczący Chaos serce ma przebite strzałą
Na koniec tej fanfaronady wyskakuje z mej szuflady
Egzystencjalny paw
Cały rękaw wkładam sobie w usta



Wirtualni Chłopcy

Jest między nami gra
Gra jak świat stara
Jest w głowie dziki szum,
Czuły punkt na falach
Po ulicach snów biegnie nas spora zgraja
Po tych ulicach ze snów wszędzie słychać nasz bluzg
Tacy nikczemni i źli – widzimy się na ekranach
Gęb zakazanych sznur
Nie wypada się bać
Dookoła miłość cię skorumpowała
Dookoła świat jak pierworodny grzech
Nie zdążysz nawet dobrze się przeżegnać
My nie mówimy żegnaj koniec cześć
Bo po co?
Sny wirtualnych chłopców
Jak u młodych chłopców

Jest między nami gra
Którą gra się w parach
Kiedy w jedną z wielu dziur
Trafia ptak z zegara
Z naszych tajnych baz naloty dywanowe,
Dwie wieże z klocków znów nam padają do stóp
Wszystkie te wścibskie psy, te straże ogniowe
Defenestrują się z okien komend na bruk
Dookoła miłość się skorumpowała
Dookoła świat jak pierworodny grzech
Nie zdążysz nawet dobrze się przeżegnać
My nie mówimy żegnaj koniec cześć
Bo, po co?



Józef K.

Ludzie z pierwszych stron gazet
Obce twarze wirują przed tobą
Nikt się na nich nie patrzy
I oni nie widzą nikogo
Kurwy i faszyści są w niebie
Wszelkie zło się przez zło zbawiło
Pozostałych osądził sąd
Którego naprawdę nie było

Kim jest Józef K.?
Józef K. prawdziwy?
Oto Józef K.
I już go gryzą ryby

Sto noży wbili mu w plecy
On podał ręce mordercy
Czymś musiał narazić się innym
Czy tylko tym, że był niewinny

Ludzie z pierwszych stron gazet
Pozostałych już osądzili
Chce oczy zamknąć i kraść
Grabić, grabić, grabić
to co nam zagrabili

Kim jest Józef K.?
Józef K. prawdziwy?
Oto Józef K.
Józef K. nieżywy

(refren by Czoper)
Nie wydłubiesz im oczu
Nie wybijesz im zębów
Co ci tylko zostało – twój strach.



Kotów kat ma oczy zielone

Chciałabyś to wiedzieć
Ja wiem
Wyrzucić już to z siebie
Ja też
Ciężkie słowa ciężko mówić...
Nauczyć się żałować?
Za późno chyba jest

Całuję ciebie w twoje okulary
Tam całują ci którym ciężko się odnaleźć
Bruno Stroszek- zbędny paproszek
Rozjechany jeż nocą na autostradzie
Chcesz więcej
Chcesz więcej niż ja mogę tobie dać
Pieprzone więcej!
Powiem więcej:
WIĘCEJ NIE MAM

Chciałabyś to wiedzieć
Ja wiem
Wyrzucić już to z siebie
Ja też
Ciężkie słowa ciężko mówić...
Nauczyć się żałować?
Za późno chyba jest

Koszulka INRI nie przyniosła mi szczęścia
Stare biedy i 7 boleści
W tamtą grudniową noc królowie trzej
Przyszli i nic nie znaleźli

Chcesz więcej
Chcesz więcej niż ja mogę tobie dać
Pieprzone więcej!
Powiem więcej:
WIĘCEJ NIE MAM

Kotów kat ma oczy zielone
Ja pazurami trzymam się za życia brzeg
Moje dni mam już policzone
Czekam aż świat zazieleni się na śmierć

Kotów kat ma oczy zielone
Kot pazurami trzyma się za życia brzeg
W moim pokoju okno jest uchylone
Kot nie wie, że świat zazielenił się już na śmierć



Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości

Często twe oczy miast wiosennieć zielenią
Są takie zimne i dziwne
W chorych rozmowach oczy patrzą gdzie indziej
Patrzą tylko gdzie by się schować

Twoje ramiona – niekruszące się ciasto
Nie pachną miętową maścią
Ja w twoich ramionach – nieistotny dysonans
Deszcz szczęścia, strzał nad przepaścią

Szeptem na ucho powiem, że
Że ja, ja się tego wyrzekam...

Tych ranków jak febra
- u okien twych jak żebrak -
Siedziałem za drzewem nie raz

I gwiazd spadających
- pijanych gwiazd na stos -
Nocą, gdy będę umierał

Szeptem na ucho powiem, że
Że ja, ja się tego wyrzekam...
Wyrzekam, bo...
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
Jak ty

Zanim piorun i tęcza przejdą przez smutków most
Zanim dzień stąd odleci na chmurze
Zanim groszki i róże pocałują się znów przez płot
Zanim kurz pozamiata podwórze

Szeptem na ucho powiem, że...

A kiedy spotkam ciebie na śmierci zakrętach
Jeszcze raz to tylko tobie powiem…
Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości
Jak ty



Nie wszystko co pozytywne jest legalne

Nie wszystko co pozytywne
Jest legalne
Nie wszystko co takie legalne
Pozytywne jest
Nie wszystko co pozytywne
Jest realne
Więc dlaczego dziwisz się że
Widzę to o czym ty czytałeś tylko w książkach

Nam nad głowami:
Rosną chmury
Kłęby
Dym
Grzyby
Obłoki
I jeszcze widzimy kontury rzeczy
Kolorów boki

Mój przyjacielu wiesz już o co chodzi ?
Mój przyjacielu widzę, jak cię bierze
Mój przyjacielu rozumiemy się dziś lepiej
Widzimy dziś inaczej
I słyszymy szerzej



Droga na Brześć

Jadę przez urojone miasta
Pytają mnie pomniki
Znasz to z Szulca czy z Almodovara
Jakie lubisz narkotyki

Jadę przez urojone miasta
Ziewa Bulwar Robespierra
Wisi mi kto wisi na latarni
A kto o nią się opiera

Niech pozostanie tylko czerwonego nieba znak
A z czerwonego nieba
W krwi kałuży się odbija świat
Niech pozostanie tylko z czerwonego nieba kwiat
Bo piekielnego nie ma W krwi kałuży się odbijam ja

Zupełnie jak wino
Zupełnie jak krew

Jadę przez urojone miasta
Zwidy z mgieł i mgieł miraże
Rzeczywistość tu jak nieczynne neony
Siwe z dymu balejarze

Jadę przez urojone miasta
Dzielnice polarne
Jest jednak coś co mnie trzyma tu tym bardziej
Polskie filmy biało czarne

Niech pozostanie tylko czerwonego nieba znak
A z czerwonego nieba
W krwi kałuży się odbija świat
Niech pozostanie tylko z czerwonego nieba kwiat
Bo piekielnego nie ma
W krwi kałuży się odbijam ja

Zupełnie jak wino
Zupełnie jak krew
Droga na Brześć
666
Droga na Brześć
3maj się cześć